Turysta zagubił się zimą w Tatrach, kluczy po lesie, w śniegu po pas, zmarznięty, głodny, przerażony. Bateria w telefonie wyładowana, dookoła żywego ducha i sił coraz mniej. Nagle z daleka dostrzega małe światełko - uradowany idzie w jego stronę. Trafia do małej, góralskiej chatki - wchodzi do środka - ciepło, domowo, a w łóżku leży para górali. Przemarznięty i wygłodzony turysta przedstawił się i zapytał czy może się ogrzać. Góralka spojrzała na górala, góral na góralkę, nic nie powiedzieli - turysta wziął to za dobrą monetę i usiadł przy stole w kuchni. Gdy już się trochę zagrzał zobaczył garnek z zupą na kuchni - zapytał, czy może się poczęstować. Góralka spojrzała na górala, góral na góralkę, nic nie powiedzieli - turysta wziął to za dobrą monetę i poczęstował się kwaśnicą.
Gdy już się zagrzał i podjadł spojrzał na gospodarzy i stwierdził, że góralka to całkiem niczego babka. Ochota go naszła na harce - spytał górala czy może się trochę z jego żoną poprzytulać. Góralka spojrzała na górala, góral na góralkę, nic nie powiedzieli - turysta wziął to za dobrą monetę i zabrał się za góralkę.
Już po wszystkim turysta stwierdził, że się zagrzał, pojadł i może ruszyć w dalszą drogę - podziękował gospodarzom i wyszedł. Góralka spojrzała na górala i mówi:
- stary a ty co? nic nie powiesz? przyszedł jakiś obcy ceper, zjadł naszą kwaśnicę, mnie przeleciał A TY NIC???????????????????????
A góral na to:
- gasisz światło - pierwsza się odezwałaś